Wyróżniasz się w zespole Jagiellonii? No to pyk, nowy kontrakcik i lepsze zarobki. W ostatnim czasie mistrz Polski podpisuje umowy z kolejnymi gwiazdami zespołu i pokazuje w ten sposób w jaki rozsądny sposób jest budowany.
Jagiellonia Białystok po raz pierwszy w historii została mistrzem Polski, a obecnie kompletnie nic sobie nie robi z grania na trzech frontach. W Pucharze Polski z łatwością ograła Chojniczankę na wyjeździe, a przecież wiele ekstraklasowych klubów poległo w bojach z dużo słabszymi. W Ekstraklasie z bilansem 10-2-3 zajmuje drugie miejsce, tuż za Lechem Poznań i śmiało walczy o obronę mistrzostwa. Największą furorę robi jednak w europejskich pucharach. “Jaga” nie ma przecież doświadczenia w Europie, a tu po trzech meczach na jej koncie jest dziewięć punktów w Lidze Konferencji, w tym sensacyjne ogranie FC Kopenhagi, która grała dwa razy z rzędu w Lidze Mistrzów, a ostatnio wyszła z grupy. Było też zdeklasowanie Molde, które na wiosnę pokonało Legię 6:2 w dwumeczu Ligi Konferencji.
Jacy są główni aktorzy tego sukcesu? Na pewno numer jeden to Adrian Siemieniec, ale aż 10 bramek w tym sezonie zdobył Afimico Pululu, a 11 bramek Jesus Imaz. Duet snajperów przedłużył swoje umowy już w trakcie tego sezonu. 34-letniego Hiszpana można nawet nazwać legendą klubową, bowiem występuje tu od 2018 roku, gdy przeniósł się do Białegostoku zimą z Wisły Kraków. Od tego czasu aż 80 razy wpisał się na listę strzelców. Jest najlepszym strzelcem tego klubu w historii rozgrywek Ekstraklasy. Przebił wynik Tomasza Frankowskiego. Trudno sobie wyobrazić pierwszy skład bez kreatywności Imaza. Przedłużył umowę do 2026 roku i dodatkowo może jeszcze o rok. W 2027 miałby 37 lat. To oznacza z dużym prawdopodobieństwem chęć zakończenia kariery w Białymstoku.
No dobrze, Jesus Imaz to najważniejsza postać ofensywy w ostatnich latach, ale na tym nie koniec. Jego partnerem z ataku jest w tej chwili Afimico Pululu. Angolczyk gra już drugi sezon na Podlasiu. Także pomógł w zdobyciu mistrzostwa Polski swoimi 12 trafieniami (plus dwa w Pucharze Polski = 14 w sezonie 2023/24). Dość niespodziewanie wypalił, bo statystyki na to nie wskazywały. Na poziomie 2. Bundesligi nie łapał się nawet do podstawowej jedenastki, a wcześniej w FC Basel też nie powiedzielibyśmy o nim per “skuteczny”. W tym sezonie ma już 10 goli we wszystkich rozgrywkach. Bryluje zwłaszcza w Lidze Konferencji, gdzie strzelił dwa podobne gole z piętki, a w sumie jest… królem strzelców z czterema golami. Pululu także przedłużył umowę z Jagiellonią do 2026 roku – zrobił to na początku listopada.
To nadal nie koniec dbania o klubowe filary. Jednym z nich stał się Sławomir Abramowicz, który zastąpił w bramce Zlatana Alomerovicia. Odejście Serba wyszło mistrzom Polski na dobre. Nie był on tak pewnym punktem zespołu i nie potrafił go ratować. To po prostu “solid keeper”. Bronił to, co miał i wpuszczał to, co miał. Jego procent obron wyniósł zaledwie 65%. To przeciętnie. Ten sam współczynnik w Ekstraklasie u Abramowicza to na dziś 74% – obronił 34 strzały z 46 lecących w światło bramki. Ba, największym sukcesem jest wygryzienie ze składy Maksymiliana Stryjka. To jego wszyscy widzieli w składzie i po to został sprowadzony z wolnego kontraktu. W Wycombe był wyróżniającym się piłkarzem. A jednak broni Abramowicz. Zaliczył już kapitalne mecze – z Motorem Lublin bronił niesamowicie, musiał się też wykazać z Koroną Kielce. Dzięki takim meczom on także otrzymał zasłużoną podwyżkę i umowę do 2026 roku. Zadbano więc o kolejny filar – także na początku listopada.
Czy to koniec? Oczywiście, że nie. Jednym z podstawowych piłkarzy jest Adrian Dieguez i on także związał się z klubem do końca 2026 roku, ale i to nie wszystko. Najświeższym podpisem na umowie jest ten złożony przez niedoszłego reprezentanta Polski. Mateusz Skrzypczak dostał powołanie od Michała Probierza w październiku, ale nie mógł na nie pojechać prawdopodobnie przez nieodpowiedzialność trenera Siemieńca, który nie do końca zdrowego wystawił go na hit Ekstraklasy z Legią, choć ten wcześniej siedział na ławce w meczu z FC Kopenhagą. Skrzypczak zszedł z boiska po 10 minutach zalany łzami. W klubie tworzy parę stoperów z Dieguezem. On, w przeciwieństwie do kolegów, podpisał umowę do 2027 roku. “Jaga” pozyskała go z wolnego transferu w 2022 roku, bo nie mógł się przebić w Lechu Poznań u Macieja Skorży i grał głównie w drugoligowych rezerwach.
Bardzo chwaloną osobą w Jagiellonii jest dyrektor sportowy Łukasz Masłowski. To taki człowiek, którego z pocałowaniem ręki wziąłby na to stanowisko każdy klub Ekstraklasy. Nie dał się skusić między innymi Rakowowi i odmówił Michałowi Świerczewskiemu. Na razie nigdzie się nie wybiera. Potwierdził to chociażby w październikowym wywiadzie dla “TVP Sport”. Jagiellonia stała się klubem, który może służyć jako przykład w rozsądnym zarządzaniu zasobami, kadrą i odpowiednim dobieraniem ludzi na stanowiska. Chwalony za pracę jest także Wojciech Pertkiewicz – prezes. Ogłosił, że musi odejść z powodów osobistych i każdy w klubie żałuje. Od 1 stycznia zastąpi go na stanowisku Zbigniew Deptuła. Dla Jagiellonii to najlepszy czas w ponad stuletniej karierze, a wydawało się, że trudno będzie przebić rządy Cezarego Kuleszy i wicemistrzostwa Michała Probierza. Najbardziej jednak imponuje, że “Jaga” nie zachłysnęła się obecnymi sukcesami, tylko ciśnie dalej.